Muzeum Ilustracji Książkowej
- Szczegóły
- Utworzono: piątek, 29, lipiec 2011 08:41
- Alicja Lipińska
- Odsłony: 17359
W ramach tegorocznych obchodów Dni Książki i Bibliotek, doniosłym punktem programu było otwarcie Muzeum Ilustracji Książkowej w WiMBP im. C. Norwida w Zielonej Górze. Strukturalnie związane z zielonogórską książnicą, w majowe południe zainaugurowało swoją działalność.
Koncepcję istoty i kształtu Muzeum w dużym stopniu zdeterminowały posiadane przez bibliotekę cenne zbiory ikonograficzne, a w szczególności największa w kraju kolekcja oryginalnych projektów ilustracji książkowej wybitnych współczesnych artystów. Z uwagi na nałożony na instytucję obowiązek popularyzacji kultury piśmienniczej podjęto próbę zaprezentowania wielowiekowego dorobku artystycznego twórców książki na przykładzie ikonografii.
Jak się okazało, niejednorodny, zmieniający się na przestrzeni wieków wystrój kodeksu stanowi temat bardzo zajmujący. Przy czym atrakcyjność pokazanej książki nie skupia się wyłącznie na dekoracyjności jej wnętrza, lecz eksponuje szeroko rozumiany produkt kultury materialnej. Wystawę uatrakcyjniają bowiem fascynujące oprawy, złocone grzbiety i zawierające motyw zdobniczy brzegi książek, a także efektowne ekslibrisy i superekslibrisy. Aby walory ikonografii przedstawić w możliwie kompleksowy sposób, zaprezentowano ją na przykładzie heterogenicznych dokumentów, poczynając od rękopiśmiennych i drukowanych kodeksów, poprzez czasopisma, zabytkową kartografię, notacje muzyczne, oryginalne projekty ilustracji. Ekspozycja prezentuje dorobek narodowy i europejski, jednak ze względu na przyświecający bibliotece cel uświadomienia społeczności lokalnej bogactwo kulturowe tkwiące w regionalnym dziedzictwie piśmienniczym. W miarę możliwości zaakcentowano też związki eksponatów z historią Środkowego Nadodrza. Mając właśnie to na uwadze, czasową cezurę ekspozycji wyznaczył rok 1001, ważny z powodu pojawienia się na omawianym terenie pierwszych kodeksów rękopiśmiennych przywiezionych z klasztoru pod Rawenną przez benedyktynów (zapewne owe importy były zdobione). Oprócz obcych manuskryptów zaczęły powstawać rodzime księgi, a wraz z nimi warsztaty opraw. O ich rozwoju świadczy zachowany średniowieczny skrawek lica oprawy, znaleziony na zamku międzyrzeckim. Z rękopiśmiennym typem książki nierozerwalnie wiąże się rozwój sztuki iluminatorskiej podnoszącej dzieło do rangi fenomenu.
W Muzeum zaprezentowano tylko dwa niewielkie fragmenty pergaminowych kodeksów, które przetrwały właściwie przez przypadek (znaleziono je w oprawie innego starodruku podczas konserwacji). Świadczą one o nadzwyczajnym podejściu do tekstu pisanego, ukazują bowiem notację muzyczną zdobną w iluminowane inicjały. Dokonania iluminatorów nadały manuskryptom rolę, jaka już nigdy więcej nie miała się stać udziałem malarstwa książkowego. Niestety, w XV stuleciu sztuka miniatury książkowej znalazła się w Europie w fazie powolnego zaniku. Przyczyną tego były odkrycia techniczne oraz wymagania rynku zainteresowanego coraz większą produkcją ksiąg. Nie mogły podołać już temu skryptoria, które w miarę powstawania kolejnych oficyn odchodziły w zapomnienie. Ekspozycja w jednej z gablot prezentuje przejściowy efekt zachodzących zmian, mianowicie postinkunabuł zestawiający tekst drukowany z pięknymi iluminacjami.
Od odkrycia Gutenberga nowa sztuka zdobienia ksiąg rozwijała się z niezwykłą energią. Duża rozpiętość czasowa pomiędzy powstawaniem dokumentów pozwoliła wyodrębnić z całości prezentowanego w Muzeum zbioru kilka części powiązanych układem chronologicznym. Motywem przewodnim fragmentacji ekspozycji stały się rozmaite techniki graficzne, pozwalające śledzić zmiany ilustracji książkowej zachodzące na przestrzeni wieków. Wspierając się tablicami poglądowymi, zawierającymi powiększone kopie obrazów wykonanych różnymi technikami, zaakcentowano elementy zasadniczo je różnicujące. Szczegółową charakterystykę poszczególnych metod reprodukcji przeprowadzono na przykładzie tych najbardziej fundamentalnych, a więc: drzeworytu langowego, miedziorytu, stalorytu, litografii, drzeworytu sztorcowego – podpierając się w całości materiałem oryginalnym.
Najstarszą techniką ilustracyjną i zdobniczą książki jest drzeworyt. Pierwotny jego styl był surowy i niezdarny, posługujący się lakoniczną, czarną kreską na białym tle. Obecny w Europie od schyłku XV wieku, jako technika wypukła, mógł koegzystować z czcionką drukarską. Jednym z najbardziej fascynujących kodeksów, niezwykle bogato ilustrowanych, był norymberski inkunabuł Kronika Świata Hartmanna Schedla z roku 1493. Misterny trud w estetykę dzieła włożył przede wszystkim Michael Wolgemuth, który wspólnie ze swoim pasierbem Wilhelmem Pleydenwurffem ozdobił Kronikę 1809 obrazkami odbitymi z 645 drewnianych klocków, w tym aż 42 widoki dużych miast oddanych po części z autopsji, po części świadczących o dużej fantazji artystów. Ten najcenniejszy spośród bibliotecznych starodruków jako pierwszy zaprezentował drzeworytowe panoramy trzech sławnych miast dawnej Rzeczypospolitej: królewskiego miasta Krakowa, stolicy Śląska – Wrocławia oraz Nysy Kłodzkiej. Choć ryciny są niedookreślone i nie do końca realne, stanowią największą ozdobę książki i czynią ją najwcześniejszym, ikonograficznym źródłem średniowiecznej architektury wielu miast.
Wczesne druki polskie ożywiane były przeważnie przez prace anonimowe, które dojrzałością kreski odbiegały od rycin obcych. Drzeworyty wykonane najprostszą techniką wykazywały styl czysto konturowy. Część rodzimych rytowników wzorowała się w pewnym stopniu na szkole niemieckiej. Zainteresowanie zwiedzających wzbudza najwytworniejszy druk krakowskiej tłoczni Jana Hallera, znany jako Statuty Łaskiego (1506), zestawiający po raz pierwszy kodyfikację dotychczasowego prawa polskiego. Jeden z czołowych drzeworytów, umieszczony w dziele w formie allonża, pokazuje na tronie króla Aleksandra Jagiellończyka w otoczeniu przedstawicieli senatu i izby poselskiej. W wypowiedzi grafiki klockowej, znalazły się również kompozycje symboliczne. Przykład kodeksu utwierdza nas ostatecznie w przekonaniu, że polska sztuka ilustracji wykazywała dość prymitywny sposób myślenia artysty. W ograniczonej przestrzenią scenie tłumnej zastosował on bowiem rozmiary poszczególnych postaci w sprzeczności z zasadą perspektywy, za to według znaczenia i ważności osób. Księga ta jednak w polskim drukarstwie przetarła szlak dla ilustracji świeckiej.
Wiele innowacyjnych rozwiązań typograficznych zastosowała oficyna Hieronima Wietora w wydanej w roku 1521 pierwszej drukowanej historii Polski Chronica Polonorum Macieja z Miechowa. Pojawia się w niej renesansowa, trójwymiarowo modelowana karta tytułowa obrazująca scenę batalistyczną. Uwagę przyciągają również rozlokowane równolegle z tekstem obrazki półfigur monarchów, z których większość to imaginacyjne wizerunki polskich władców. Jeden z bardziej znanych drzeworytów o lokalnym zabarwieniu odtwarza historyczną scenę koronacji Bolesława Chrobrego w 1025 r.
Grafika książkowa to również kartografia. W Muzeum można obejrzeć dwie niezwykle ciekawe drzeworytowe mapy wykonane w XVI stuleciu i opublikowane w dziele Sebastiana Münstera pt. Cosmografphia. Pierwsza przedstawia Śląsk z krótką informacją o nim, druga ilustruje stan Polski na rok 1544. Obejmuje zatem obszar od Gdańska po Litwę, od źródeł Odry po Kijów i lokuje symbolicznie zaznaczone lasy, góry, jeziora i rzeki, a także 24 najważniejsze miasta, m.in. Gdańsk, Wrocław, Kraków. Niestety, nie określa jeszcze położenia Zielonej Góry.
U schyłku XV stulecia drzeworyt jako technika reprodukcyjna ustępuje powoli miejsca miedziorytowi. Początkowo był on niechętnie stosowany, gdyż jako technika wklęsła nie mógł być łączony w jednym procesie ze składem typograficznym. Jednak po rozpoznaniu jego zalet miedzioryt zawładnął ilustracją książkową na całe dwa wieki. Precyzyjny, szczegółowy, dający artyście większą możliwość wypowiedzi, zaczął pełnić rolę dokumentu rygorystycznie oddającego obraz rzeczywistości. Oprócz artystycznego, miał bowiem często też cel użytkowy. Tego właśnie wymagały od reprodukcji nadchodzące czasy. Pojawiają się okazałe mapy, niezwykle wnikliwe plany i widoki miast, zazwyczaj misternie wykończone. Wystawa prezentuje XVII- i XVIII-wieczną kartografię, kreślącą obraz Krainy Śląskiej z dokładnym odwzorowaniem szczegółów. Chronologiczne najstarszą jest Die Stat Swybvschin In Nider Schlesien (Świebodzin na Dolnym Śląsku), z ok. 1618 ukazująca miasto z perspektywy lotu ptaka. Czarno-biały plan, pierwotnie stanowiący wyposażenie dzieła Civitates Orbis Terrarum (Miasta świata), uzupełniają herby Knobelsdorffów i miasta Świebodzin. Kolejne mapy to znakomite wydawnictwa holenderskiej rodziny Blaeu i Johannesa Janssoniusa. Ręcznie kolorowane dzieła dłuta Janosa Scultetusa zawierają kunsztownie zdobione kartusze i sztychowane herby: Wrocławia, Dolnego Śląska, Polski i Czech. Na mapie Księstwa Wrocławskiego pojawił się też perspektywiczny plan miasta Wrocławia według projektu Georga Brauna i Fransa Hogenberga. Wszystkie mają charakterystyczną, rzadko spotykaną, wschodnią orientację.
Śląsk na wystawie zilustrowany jest także poprzez widoki miast. Zwiedzając Muzeum, można obejrzeć sztychy Mättheusa Meriana (młodszego), dokumentalisty wieku należącego do najwybitniejszych rytowników grafiki topograficznej. Pejzaże wykonywał po mistrzowsku i z autopsji, co przydaje im waloru wiarygodności. Ekspozycja prezentuje XVII-wieczne panoramy Ośna Lubuskiego i Słońska.
W połowie XVII stulecia miedzioryt coraz pewniej lokuje się na kartach tytułowych. Jednak szczyt rozwoju pełnych przepychu frontispisów, uzupełnionymi danymi identyfikującymi dzieło, przypada na okres baroku. Na wystawie wyeksponowano frontispisy czołowych europejskich artystów: Jeremiasza Falcka, Wilhelma Hondiusa, J. V. Meurusa, Tobiasa Fendta oraz Mättheusa Meriana (starszego). Częste na kartach tytułowych alegorie lub symbole nawiązujące do treści dzieła występują i w tych przypadkach. Możemy więc obejrzeć leżący szkielet ludzki odpowiadający tematom sztuki sepulkralnej [1], jadącą rydwanem personifikację Zwycięstwa (tu Władysława IV triumfalnie wjeżdżającego na Wawel) [2], a także najzupełniej realne, oddane z natury najstarsze weduty wielu miejscowości Szwabii [3].
Niektóre ilustracje książkowe uwieczniły sceny tragiczne, niezwykle emocjonujące. Druk Seneki Młodszego Philosophi Opera (Antverpia 1652) utrwala jego samego w makabrycznym momencie popełniania samobójstwa poprzez podcięcie żył pod kolanami i w łokciach. W rycinie oprócz zatrważających okoliczności uderza głęboka znajomość anatomii człowieka. Miedzioryt in folio rytował Cornelis Galle, według dzieła Śmierć Seneki Petera Paula Rubensa (ok. 1615), którego twórczość miała w rozwoju barokowej grafiki przełomowe znaczenie. XVII-wieczna grafika była w zasadzie sztuką reprodukcyjną.
Tematyka rycin bywała także słodka i urocza. W Muzeum nie brakuje prac ilustrujących np. znane pary kochanków. Romansujących ze sobą Abelarda i Heloizę na wieki utrwalił w miedzi rytownik Hall [4], natomiast mitologiczne związki zakochanych Atalanty i Hippomenesa oraz Wenus i Adonisa pokazują ilustracje wykonane do Przemian Owidiusza (Amsterdam 1702). Intymne sceny występują także na obrazkach najpiękniejszej książki polskiego oświecenia, jaką są Sielanki z różnych autorów zebrane (Warszawa 1778).
Pojawiają się również tematy techniczne, jak mechanizmy zegara, budowa mikroskopu, lub dotyczące np. wykopalisk na Śląsku, anatomii zwierząt, mody, religii.
Zmierzch techniki miedziorytu przypada na czasy aktywności artysty wielkiego formatu – Daniela Chodowieckiego, dzięki któremu ilustracja książkowa stała się osobną, pełnoprawną dziedziną sztuki. Kształt zewnętrzny dzieła bywał niezmiernie ważny, gdyż niejednokrotnie decydował o jego popularności wśród odbiorców. Artysta w swojej pracy koncentrował się w dużej mierze na przedstawianiu kameralnych scen rodzajowych z życia bogatego mieszczaństwa i burżuazji. Wystawione w Muzeum małe książeczki zawierają misterne, finezyjne ryciny, na których autor w efektowny sposób oddał beztroskie życie zamożnych kobiet, wypełnione przyjemnościami, jak śpiew, tańce, haftowanie, gry i spacery.
Wśród cennych druków, zachowała się również XVIII-wieczna spuścizna rękopiśmienna. Można ją podziwiać na przykładzie mszału parafii w Kolsku z roku 1756. Dokument jest niezwykle bogato zdobiony inicjałami uzupełnionymi o wizerunki apostołów razem z przyporządkowanymi im symbolami. Monumentalny manuskrypt umieszczony w gablocie otwarty jest na iluminacji przedstawiającej Marka z towarzyszącym mu lwem. Ważnym, również ze względu na proweniencję, jest antyfonarz pochodzący z biblioteki kanoników regularnych w Żaganiu. Dekoracyjny w barwne ornamentyki marginalne kryje w sobie niezwykłą historię. Odcisk obozowej pieczęci zachowany na jego kartach świadczy, że w przeszłości służył jeńcom wojennym w niemieckim stalagu w Żaganiu.
Wraz z pojawieniem się nowych technik graficznych (staloryt, litografia, drzeworyt sztorcowy) polaryzuje się podejście do kwestii przydatności i celowości ilustracji książkowej. Pomimo rozbieżności opinii grafika na trwałe już wkomponowała się w sztukę książki, jednych czytelników przekonując do siebie, innych zrażając. Temat ten stał się jednak rozwojowy, nasilił bowiem proces emancypacji ilustracji spod wpływu kontekstu tekstowego.
Wiek XIX był szczególny dla książki polskiej. Na wnikliwą uwagę zasługują tu ryciny zawarte w tekstach wydawanych na ziemiach polskich, ponieważ silnie wpływały na wyobraźnię i świadomość narodową czytelników. W ówczesnych warunkach wyrażeniem artystycznym stulecia stała się łatwa i prosta litografia. Jej początki, związane ze słabym poziomem rozwoju techniki, sprawiły, że rysunek był często nieostry, pełen tajemniczości, co raczej poczytywano za walor umożliwiający wyrażenie silnej ekspresji. Wystawa prezentuje w tym guście dwa albumy, zachęcające do tęsknych wspomnień o przeszłości. Jednym jest Album widoków przedstawiający miejsca historyczne Księstwa Poznańskiego Napoleona Ordy (Warszawa 1873–1883), przedstawiający zabytkowe miejsca w kraju, które autor pragnął uchronić przed niszczycielskim działaniem czasu. Charakterystyczne dla stylu Ordy chromolitografie nacechowane są elementami polskości. Podobne w przekazie są Wizerunki polskie Maksymiliana Fajansa (Warszawa 1851–1863). Przedstawiają one portrety ówczesnych, zasłużonych Polaków, wg obiektywnego i do dziś jeszcze trafnego wyboru. Podobizny są tak bardzo autentyczne, że przedstawiają ogromną wartość, również historyczną.
W połowie XIX stulecia ilustrację litograficzną, która musiała być osobno wklejana do książki, wyparł drzeworyt sztorcowy. Ten rodzaj reprodukcji pozwalał na uzyskiwanie łagodnych linii i subtelnego cieniowania. Mistrzem techniki okazał się Michał Andriolli, ilustrator wielu pomnikowych dzieł literatury polskiej i obcej. Sięgano po nie niezwykle chętnie, gdyż ryciny jego były znakomite, pełne precyzji, przejrzystości kompozycji i z daleka rozpoznawalne. Ogromne uznanie przyniosły mu wyeksponowane w Muzeum obrazki do książek: Stara Baśń J. I. Kraszewskiego (Warszawa 1879) oraz Lilla Weneda J. Słowackiego (Warszawa 1883). Autorem, którego dziełom starał się także nadać szatę graficzną, był Adam Mickiewicz. Na wystawie przestawiono chyba najbardziej znane ryciny do Pana Tadeusza (Lwów 1889). Michał Andriolli bywa często porównywalny z najwybitniejszym przedstawicielem drzeworytu sztorcowego – francuskim grafikiem Gustavem Dore. W Muzeum można obejrzeć cykl jego wyrafinowanych ilustracji do Raju utraconego Johna Miltona. Prace te są przejmujące, niezwykle ekspresyjne, budujące nastrój tajemniczości i fantazji.
W Polsce drzeworyt sztorcowy niezwykle mocno zaistniał też w wysokonakładowych czasopismach. Zdobył sobie w nich popularność, gdyż jako druk wypukły mógł być łączony z kolumnami tekstu. Na wystawie można obejrzeć wybrane numery „Kłosów" oraz „Tygodnika Ilustrowanego" odwzorowujące dzieje kulturalne Polski po powstaniu styczniowym. W pismach artystycznie zaangażowało się wielu grafików, m.in. Wincenty Smokowski, Józef Holewiński, Franciszek Kostrzewski, którzy chętnie lokowali tu swoje najlepsze grafiki. Drzeworyt sztorcowy zdobył sobie specjalne miejsce w historii ilustracji, nigdy do końca nie wyparte przez inne metody powielania.
U schyłku XIX stulecia nad historyzmem zaczęła górować tematyka lat bieżących. Rysunki oddawane były w dużej mierze w sposób naturalistyczny, co miało ścisły związek z zastosowaniem w nich odbitki fotograficznej. Był to najgorszy okres dla polskiej ilustracji książki. Obrazy wykonane technikami fotochemigraficznymi były niewyraźne, monotonne i nie przedstawiały sobą większej wartości artystycznej.
Do czasów II wojny światowej obrazki fotochemigraficzne współistniały z ilustracją drzeworytową, a „szybka fotografia" wygrywała z dbałością o estetykę formy. Dopiero czasy spokoju i stabilizacji wolnego kraju zachwiały tymi proporcjami i pozwoliły odrodzić się pięknej książce. Do łask wrócił drzeworyt, w technice którego tworzyli znakomici artyści: Władysław Skoczylas, Edmund Bartłomiejczyk, Stanisław Jakubowski. Szczególnie wysoki poziom osiągnął drzeworyt współczesny o białej kresce na czarnym tle, będący odwróceniem techniki klasycznej. Tematyka zaprezentowanych w Muzeum skupia się głównie na fantastyczności, umiłowaniu Tatr, motywach ludowych.
Atrakcją Muzeum, unikatową w skali kraju, jest obszerna ekspozycja oryginalnych projektów ilustracji książkowej reprezentatywnych polskich artystów. Wielu spośród nich to przedstawiciele tzw. polskiej szkoły ilustracji książkowej. Zgromadzone prace są efektem wielu wystaw plastycznych, jakie zielonogórska książnica zorganizowała na przestrzeni niespełna czterdziestu lat. Powstawał w ten sposób klimat sprzyjający do nabywania nowych projektów, a coroczna, monograficzna prezentacja prac ilustratorów stała już się w bibliotece tradycją. Do ubiegłego roku prace wystawiane były również w ramach Galerii Polskiej Ilustracji Książkowej. Obecnie na jej kanwie, powiększone o zbiory historycznej ikonografii, tworzą stałą ekspozycję Muzeum.
Najstarsze z zakupionych, jeszcze przedwojenne projekty ilustracji do książek, wykonali Edmund Bartłomiejczyk (O Janku kominiarczyku i o dymiącym piecu króla Stasia) oraz Stefan Mrożewski (Don Kichot). Lata 50. ubiegłego stulecia reprezentują nazwiska wielkich artystów, tej miary co Jan Marcin Szancer (O Janku, co psom szył buty) oraz Antoni Uniechowski. Prace kolejnych autorów polskiej grafiki książkowej ułożone są wg chronologii ich aktywności twórczej. Współautorami bogatej i różnorodnej kolekcji muzealnej są: Olga Siemaszko, Zbigniew Rychlicki, Maria Orłowska-Gabryś, Adam Kilian, Zdzisław Witwicki, Józef Wilkoń, Janusz Stanny, Andrzej Strumiłło, Antoni Boratyński, Jerzy Flisak, Bohdan Butenko. Ekspozycję urozmaicają także nowatorskie, pełne ciekawych pomysłów projekty najmłodszego pokolenia utalentowanych ilustratorów. Zainteresowanym najbardziej współczesną sztuką ilustrowania książek z pewnością zaimponują nazwiska mistrzów: Elżbiety Gaudasińskiej, Teresy Wilbik, Jolanty Marcolli, Grażyny Michalak-Bazylewicz, Elżbiety Krygowskiej-Butlewskiej, Elżbiety Wasiuczyńskiej, Ewy i Pawła Pawlaków oraz Agnieszki Żelewskiej. Wśród prezentowanych prac nie zabrakło również dzieł lokalnych mistrzów sztuki książkowej. W centralnie wyeksponowanych gablotach można obejrzeć obrazki Stanisława Antosza, Witolda Michorzewskiego, Jolanty Zdrzalik, Agaty Buchalik-Drzyzgi, Bożeny Cajdler-Gruszkiewicz, Andrzeja Gordona, Stanisława Pary, Magdaleny Ćwiertni. By stworzyć odbiorcy możliwość porównania oryginału z książkową reprodukcją, część zaprezentowanych projektów ilustracji została zestawiona z właściwymi obrazkami umieszczonymi w książeczkach.
Systematycznie rosnący zbiór artystycznej współczesnej ilustracji książkowej, tworzony różnorodnymi technikami prac, zaprezentowany został głównie z myślą o najmłodszym odbiorcy. Jednak i dorośli wystawę oglądają nie mniej chętnie, by odbyć sentymentalną podróż do krainy swojego dzieciństwa. Baśniowe, piękne, zabawne obrazki wzruszają, urzekają i bawią wszystkich bez wyjątku. Te najpiękniejsze były wyróżniane, nagradzane, odnosiły sukcesy w Polsce i w konkursach międzynarodowych. W Muzeum można przyjrzeć się różnym technikom prac, rodzajom kreski, pociągnięciom pędzla, by umieć rozpoznać i zapamiętać styl konkretnego artysty, zaobserwować jego indywidualne cechy. Każdy ilustrator bowiem tworzy po swojemu. Józef Wilkoń maluje sytuacje niebezpieczne, czasem straszne, wywołujące napięcie. Obrazki Pawła Pawlaka są finezyjne, malownicze, baśniowe. Styl Edmunda Bartłomiejczyka cechuje harmonia czerni i bieli, skłonność do stylizacji, dbałość o szczegóły. Ilustracje Zdzisława Witwickiego to kraina fantazji, wzruszeń, liryki i piękna. Olgę Siemaszko wyróżnia świat bajkowy, gustownie barwny, nierzadko groteskowy. Wypowiadające się w odmiennych formach stylistycznych prace każdego artysty są osobiste, jednostkowe, własne.
Niespodzianką na ścieżce zwiedzania wystawy jest oryginalna XIX-wieczna prasa wykorzystywana do tłoczenia złotem i kolorami rysunków na grzbietach i ściankach okładek. Ta zabytkowa maszyna waży ponad pół tony i jest prawdziwym unikatem na skalę światową. Wyprodukowana w Wiedniu przez Firmę Joseph Anger & Söhne jest jeszcze całkowicie sprawna. Uczniowie podczas zwiedzania Muzeum mogą zaobserwować zasady jej działania, odcisnąć sobie pamiątkowy obrazek i zabrać go ze sobą do domu. Mogą też przyjrzeć się sposobom tworzenia ilustracji od strony warsztatowej, poznać materiały i narzędzia służące do reprografii oraz zobaczyć ryte i trawione oryginalne matryce.
Muzeum jako instytucja czynna i otwarta dla szerokiego grona odbiorców, powstało i funkcjonuje przede wszystkim z myślą o młodzieży szkolnej, ale także ludziach kultury i szerokim gronie sympatyków pięknej książki. Jednym z nadrzędnych zadań placówki jest bowiem realizacja programu edukacji, skierowanego do licznych grup uczniowskich miejscowych szkół. Prowadzone w Muzeum lekcje z zakresu historii zdobnictwa książkowego, często poszerzone o wykład nt. powszechnej historii książki, odbywają się w ramach pozaszkolnych zajęć z języka polskiego, historii, plastyki. Promowana w atrakcyjny sposób zabytkowa i współczesna sztuka książki, realizuje w nowatorski sposób potrzeby odbiorców i stwarza niezwykle rzadką okazję poznania poszczególnych obiektów dziedzictwa kulturowego z autopsji. Poznanie historii technik graficznych poprzez bezpośredni kontakt z sędziwą, czarowną księgą, niewątpliwie stanowi wielką atrakcję dla zwiedzających. Mamy nadzieję, że ekspozycja również pozwoli wielu zwiedzającym odkryć w sobie nowe płaszczyzny zainteresowań.
Dla dzieci wyznaczona została ścieżka edukacyjna zawierająca w sobie element zabawy. Oprowadzający po Muzeum wspólnie z dziećmi bierze udział w grze detektywistycznej. Odszukiwanie na obrazkach pewnych ich „tajemniczych" elementów rozbudza w dzieciach zainteresowanie wystawą, skupia ich uwagę oraz pozwala lepiej utrwalić zdobyte informacje.
Bogactwo i różnorodność prezentowanych zbiorów, zajmująca tematyka, bezpośrednie obcowanie ze sztuką książki i prawdziwym zabytkowym dziełem, z całą pewnością rozwijają, wzbogacają, często wzruszają i na długo pozostają w pamięci.
Alicja Lipińska
WiMBP im. C. Norwida w Zielonej Górze
[1] T. Fendt [sztycharz wrocławski; (*–1576)], Monvmenta Sepvlcrorvm Cvm Epigraphis Ingenio Et Doctrina Excellentivm Virorvm Aliorvmq[ue] Tam Prisci Qvam Nostri Secvli Memorabilivm Hominvm [starodruk], Crispin Scharffenberg, Wrocław 1574.
[2] S. Kobierzycki [historyk; (1600–1665)], Historia Vlaadislai, Poloniae et Suecuae principis..., Georg Főrster, Gdańsk 1655.
[3] M. Zeiller (1589–1661), Topographia Sveviae [starodruk], Matthaeum Merian, Franckfurt am Mayn 1643.
[4] P. Abailard (1079–1142), Letters of Abelard and Heloise [starodruk], Printed for B. Law [et al.], London 1776.
Fotorelacja z otwarcia Muzeum Ilustracji Książkowej
(11 maja 2011)
{gallery}2011/artykuly/MIK{/gallery}