Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /libraries/cms/application/cms.php on line 471
Urodzili się... 29 maja: Barbara Winiarska - Bibliotekarz Lubuski

Urodzili się... 29 maja: Barbara Winiarska

unnamedJak sama powtarzała: nie lubiła smutasów. Iskierka, którą mocno doświadczyło życie. Żyła krótko, ale intensywnie – Barbara Winiarska.

Barbara Winiarska-Wawrzecka (ur. 29 maja 1952 w Skierniewicach, zm. 18 września 2002 w Warszawie) – polska aktorka. W 1975 została absolwentką PWST w Warszawie. Stała się znana dzięki występom w duecie z siostrą, Marią Winiarską. "Byłyśmy jednym organizmem – mówiła Maria Winiarska, wspominając sceniczne występy ze swoją przedwcześnie zmarłą siostrą Barbarą. – Stanowiłyśmy jedność".


Była szczęśliwą, cenioną artystką, która realizowała się przede wszystkim na scenie. Jej idealne życie legło w gruzach, gdy urodziła chorą córkę, której lekarze dawali niewielkie szanse na przeżycie. Niemal zupełnie wycofała się z branży, by każdą chwilę poświęcić ukochanemu dziecku i wspierać inne doświadczone przez los matki Jej przedwczesna, niespodziewana śmierć pogrążyła w żalu wiele osób.


Mimo że Barbara urodziła się trzynaście miesięcy później niż Maria – sześćdziesiąt pięć lat temu, 29 maja 1952 roku – często brano je za bliźniaczki. I nic w tym dziwnego; siostry przez lata były nierozłączne, ubierały się tak samo i nawet obrały identyczną ścieżkę kariery. O dzieciństwie opowiadały z nostalgią – zawsze mogły liczyć na wsparcie ukochanych rodziców, o pieniądze martwić się nie musiały i, przede wszystkim, miały siebie. Inteligentne, utalentowane, zabawne i pełne pogody ducha, żyły pełnią życia. Ukończyły liceum muzyczne, a po maturze, w rocznym odstępie, dostały się na wymarzony Wydział Aktorski w warszawskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Jako Siostry Winiarskie razem występowały na scenie i nagrywały piosenki (w tym popularne utwory dla dzieci jak "Leśne oko", "Żaboraba" czy "Biedronka i konik polny"). "Ludzie często się dziwili, że my jesteśmy tak idealnie zgrane. Ten sam gest, stuk obcasa. Dla nas to było oczywiste", wspominała w "Wysokich Obcasach" Maria Winiarska. Ale zaraz dodawała, że prywatnie znacznie się od siebie różniły; Barbara miała lżejsze podejście do życia, uwielbiała wygłupy i nietaktowe pytania, potrafiła odnaleźć się w każdym towarzystwie. Przez te wszystkie lata pozostały sobie nad wyraz bliskie – nie było nawet mowy o zazdrości czy zawiści; przeciwnie, wspierały się i motywowały do dalszej pracy, ciesząc się nawzajem ze swoich sukcesów. "Kiedy ktoś nam mówił o jakiejś rywalizacji sióstr, że to niedobrze dla aktorki, żeby powtarzały się nazwiska, myśmy nie rozumiały, o co chodzi", dodawała Maria.

Na ekranie młodsza Winiarska wielkiej kariery nie zrobiła – zagrała raptem w kilku filmach, między innymi w "Misiu", gdzie wcieliła się w kioskarkę, która rzuca pamiętny tekst: "Tu jest kiosk Ruchu! Ja… Ja tu mięso mam!" (Maria również pojawiła się w kultowej komedii jako spikerka na lotnisku). Znacznie lepiej szło jej na scenie – zaczynała w Teatrze Rozmaitości, gdzie zbierała doskonałe recenzje; prawdziwą popularność przyniosła jej zaś tytułowa rola w musicalu "Alicja w kranie czarów" Andrzeja Strzeleckiego. "Była plastyczna, spontaniczna, muzykalna. I nieprzewidywalna", zachwycał siĘ reżyser w rozmowie z Joanną Szczepkowską. "Byłam pewna, że zrobi karierę. Zaśpiewać każdym głosem, zasynkopować, zabluesować, zajazzować – to było dla niej nic", wtórowała mu Joanna Kasperska.

Rodzinna tragedia
Ślub wzięły tego samego dnia, ubrane w identyczne sukienki. Maria wyszła za kolegę ze studiów, Wiktora Zborowskiego, jej siostra za Pawła Wawrzeckiego. Barbara i Wawrzecki mieli się ku sobie od dłuższego czasu – parą zostali, gdy Winiarska wpadła w odwiedziny, by wspierać go w leczeniu grypy. "Wzięła butelkę wina i już się nie rozstali. To była genialna para. To samo poczucie humoru, ten sam optymizm i wrażliwość też ta sama, prawie jak rodzeństwo", opowiadał Emilian Kamiński w "Wysokich Obcasach". Nawet termin porodu siostrom Winiarskim wyznaczono na ten sam dzień. Ale tutaj nie wszystko poszło zgodnie z planem. Maria urodziła w terminie Hanię; Barbara zaś o miesiąc wcześniej córkę Anię. Wtedy siostry niemal całkowicie wycofały się z zawodu, a ich ścieżki powoli zaczęły się rozchodzić. Maria wręcz oszalała na punkcie córki i chciała poświęcić jej każdą wolną chwilę, dlatego zrezygnowała z kariery. Barbara do odejścia z branży została niejako zmuszona przez okoliczności – po kilku miesiącach lekarze poinformowali ją, że mała Ania cierpi na porażenie mózgowe i ma niewielkie szanse na przeżycie.

To był dla niej i Wawrzeckiego ogromny, niespodziewany cios. Całą radość z narodzin dziecka przesłonił niepokój i strach o przyszłość małej. Ponieważ w Polsce trwał stan wojenny, mieli dość ograniczone możliwości działania. "Nic nie było. Ani benzyny, ani jedzenia, ani telefonów, a myśmy chodzili od lekarza do lekarza – zwierzał się Wawrzecki w rozmowie ze Szczepkowską. – Nie mieliśmy ani jednej dobrej wiadomości. Mówili nam, że jest źle, a będzie tylko gorzej, i myśmy to widzieli. Jak Ania na naszych oczach przestawała siadać, raczkować i leżała nieruchomo, spuchnięta od zastrzyków hormonalnych, to Baśka ciągle pytała dlaczego. Dlaczego nas to spotkało? Dlaczego mnie, dlaczego ją. I ciągle powtarzała: »Może ja byłam za wesoła«".

Godzenie się z losem
Frustracja narastała. Barbara straciła swoją wewnętrzną radość, pogrążyła się w rozpaczy, odcięła od znajomych. Przy życiu trzymała ją wyłącznie wymagająca nieustannej opieki córka. Z mężem dzielnie dzielili się obowiązkami i cieszyli z każdego, najmniejszego nawet postępu Ani. Próbowali łączyć to z pracą zawodową; mało kto wiedział, jak wiele wysiłku kosztowało Winiarską każde wyjście na scenę i udawanie, że wszystko jest w porządku. Wreszcie, z czasem, przyszła akceptacja. "Wątpiłam w istnienie Boga, czekałam, żeby się pokazał, przyśnił. I pewnego dnia pomyślałam, że przecież obok mnie leży ktoś, kto cały jest miłością. Może Ania jest objawieniem, czymś, czego szukałam? Nie zamieniłabym jej na inne dziecko, słowo honoru", opowiadała Winiarska w "Na żywo". Przeprowadzili się do dużego domu na wsi, który kupili dzięki wsparciu rodziców Barbary, a Wawrzecki rzucił się w wir pracy, by zapewnić rodzinie jak najlepsze warunki. Z ulgą zauważali, że mała Ania robi coraz większe postępy – matka spędzała z nią każdą chwilę, uczyła dziewczynkę mówić i pisać, codziennie wymyślała mnóstwo rozrywek, jak basen, teatr, jazda konna, ćwiczenia czy choćby długie spacery, a kiedy nadchodziły wakacje, wyruszały w podróże po świecie.

Sens życia
Z czasem jednak w ich małżeństwie działo się coraz gorzej. "Nas od razu ostrzegali psychologowie: chore dziecko to chory związek. I on kulał, ten związek", twierdził Wawrzecki. Sama Winiarska nie była do końca przekonana, że to choroba córki wywołała ten kryzys. "To bolesne, ale trzeba o tym mówić. Trzeba mówić delikatnie. Bo kto tak naprawdę może wiedzieć, czy to Ania oddaliła nas od siebie", wyznawała w "Olivii". Nigdy jednak nie zdecydowali się na rozwód. Barbara nie rozpaczała, ukojenie znalazła w działalności charytatywnej. Pomagała biedniejszym rodzinom, walczyła o powstanie domu opieki społecznej, założyła stowarzyszenie "Elf", czyli grupę – zazwyczaj samotnych i zdanych wyłącznie na siebie – matek dzieci niepełnosprawnych. Opłacała im terapeutów, kupowała bilety do teatru, organizowała zbiórki pieniężne i wymyślała kolejne zajęcia, na których dzieciaki mogły się rozwijać. Zaangażowała się też w prowadzenie założonego przez Marka Kotańskiego ośrodka dla dzieci niepełnosprawnych. Nie żałowała, że tak potoczyło się jej życie. Kiedy znajomy Krzysztof Szczerbiński zapytał, czy nie tęskni za teatrem – który niegdyś kochała prawdziwą miłością – zapewniła, że ma wszystko, czego potrzeba do szczęścia. "Mówiła tylko, że nigdy nie przypuszczała, że wdepnie w coś takiego. I że bała się strasznie, a teraz zdaje sobie sprawę, że jej życie przed Anią – bo ona tak rozdzielała – było płytkie. Te wyjazdy, autobusy, knajpa po knajpie... Że mówiła jakiś cudzy tekst, a ludzie bili brawo. A teraz zajmuje się kimś, kto bez niej sobie nie poradzi, nikt tego nie widzi i braw nie ma – a sens życia jest", wspominał w "Wysokich Obcasach".

Była wulkanem energii, nieustannie na pełnych obrotach; nie narzekała, nie dawała po sobie poznać, że jest zmęczona. Ale stres, nerwy i przemęczenie negatywnie wpłynęły na jej i tak już nadwątlone zdrowie. Zmarła nagle, 18 września 2002 roku z powodu tętniaka mózgu. "Trudno mi wprost uwierzyć, że taka krucha i delikatna istota jak ona znalazła w sobie tyle siły i samozaparcia, aby to życie tak niesprawiedliwe dla niej przeżyć – pisał w »Gazecie Wyborczej« Witold Sadowy. – Była nadzwyczajną istotą. Trudno ją zapomnieć".
Po urodzeniu córki, z powodu jej choroby, zaczęła stopniowo wycofywać się z działalności zawodowej. Ostatecznie zrezygnowała z aktorstwa, by móc w pełni skupić się na opiece nad dzieckiem.
Zmarła na tętniaka mózgu. Pochowana została na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.
Źródło: kultura.onet.pl

FILMY:
Kogel-mogel - Wynajęta opiekunka do dziecka z wózkiem w Parku Saskim
5 dni z życia emeryta - (miniserial 1984 - ) Kelnerka w kawiarni
Miś - Kioskarka z mięsem
Pani Bovary to ja- Urzędniczka Orbisu
Nie ma róży bez ognia – dama lekkich obyczajów

Przepiękne wspomnienia siostry i przyjaciół Basi Winiarskiej: http://docplayer.pl/40553922-Wysokie-obcasy-nr-7-dodatek-do-gazety-wyborczej-nr-39-wydanie-waw-z-dnia-15-02-2003-str-6-kierowniczka-swiata.html
źródło: Wysokie Obcasy – dodatek do Gazety Wyborczej
fot. http://m.mediatly.com/

Piosenka sióstr Winiarskich: https://youtu.be/fY_bv0XgXL0

opracowała: Agnieszka Sobiak