Czy Żagań jest warty zwiedzenia i poznania?
- Szczegóły
- Odsłony: 1613
Z Anną Słowik, wiceprezesem Stowarzyszenia na rzecz Dziedzictwa Książąt Żagańskich i Kurlandzkich, autorką książki Ulicami miasta Żagania, rozmawia Agnieszka Cicha
Na półkach zielonogórskich księgarń właśnie znalazła się twoja książka. Jestem przekonana, że warto po nią sięgnąć i opowiedzieć naszym czytelnikom zarówno o książce, jak i o tych, którzy przyczynili się do jej powstania. Jak to się stało, że ją napisałaś? I dlaczego to Żagań stał się głównym przedmiotem twoich zainteresowań?
Pochodzę z Żagania. Historia miasta jest przebogata. Mamy bardzo dużo zabytków i miejsc, które warto odwiedzić. Warto wgłębić się w tę historię, nawet jeśli ktoś nie jest jej pasjonatem. Mnie, ścisłowca, do jej poznawania zmotywował Adam Raciborski. Wspólnie z nim i grupką innych zapaleńców reaktywowaliśmy trzy lata temu Stowarzyszenie na rzecz Dziedzictwa Książąt Żagańskich i Kurlandzkich.
I to Stowarzyszenie jest wydawcą książki?
Tak. W Stowarzyszeniu powstał pomysł, by napisać coś wrodzaju przewodnika po Żaganiu. Mamy naprawdę czym się szczycić i zależy nam na tym, żeby wiedzę o naszym mieście szerzyć wśród społeczności lokalnej i nie tylko. Opiekunem merytorycznym książki jest Adam, nasz prezes, który wie chyba wszystko o Żaganiu. On też pozyskał sponsorów, dzięki którym mogliśmy ją wydać.
Pracowaliście charytatywnie?
Oczywiście. W Stowarzyszeniu też działamy społecznie
Jak długo trwała praca nad książką? Czyim pomysłem było to, aby w takiej formie przedstawić miasto?
Samo pisanie zajęło mi ponad rok. Tekst jest całkowicie mojego autorstwa, pomysł na ujęcie tematu też. Ale wszystkie dane historyczne opracował Adam. Bez jego wiedzy książka by nie powstała.
Kto jest adresatem waszego przewodnika?
Chcemy kłaść nacisk na edukację dzieci. Stąd taka kolorowa okładka i piękne ilustracje, które mają zachęcić do lektury. Dlatego też na początku książki znalazła się mapa Żagania, opracowana w innowacyjny sposób, specjalnie dla dzieci. Jest tu autentyczne rozmieszczenie ulic, z zaznaczeniem tych najważniejszych i wskazaniem ich okalizacji. Są zaznaczone dni iszlaki zwiedzania. Trasy opracowaliśmy razem z kolegą Adamem. Ta forma ma zachęcić, aby Żagań odwiedzić i zwiedzić. Ale książka nie jest tylko dla najmłodszych. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
Po współczesnym Żaganiu oprowadzają nas kilkuletnie dzieci, Kaja i Ksawery. Dlaczego?
Postaci dziecięce wprowadzone są po to, żeby właśnie dzieci mogły utożsamić się z bohaterami książki. Po to, aby treści zawarte w książce stały się im bliskie. Chciałam pokazać relacje rodzinne, przyjacielskie, różne emocje. Ich dodanie powoduje, że książka nie jest typowym, nudnym informatorem. Przedstawiam przeżycia dziecięcych bohaterów. Świat, współczesny i ten dawny, oglądany jest ich oczami. To, według mnie, pozwala złapać oddech między opisami zwiedzanych przez bohaterów miejsc, budynków czy przytaczanymi faktami historycznymi.
Znajdujemy tu ogrom wiedzy, którego nie da się przyjąć, przyswoić po jednokrotnej lekturze. Publikacja zaskakuje też ilością ciekawostek, faktów nieznanych szerszej publiczności. Mało kto wie na przykład, że pierwszy piorunochron w Europie został zbudowany właśnie w Żaganiu. Że opat Felbiger, jego twórca, opracował też nowoczesną reformę oświaty
To prawda. Spotkałam się nawet z zarzutami, że w książce jest za dużo szczegółów. Jeśli ktoś nie zna Żagania, może się początkowo zrazić ilością informacji. Zachęcam, żeby przyjechać i zwiedzić Żagań. Czytelnicy będą sobie wtedy mogli lepiej wyobrazić to, o czym czytają.
Wróćmy do książkowego rodzeństwa. Wszystkie historyczne, drobiazgowe nawet informacje stają się łatwiejsze w odbiorze z racji tego, że poznajemy je z perspektywy dzieci, wraz z nimi. Moja dziewięcioletnia córka czytała o przygodach Ksawerego i Kai z wielkim zainteresowaniem. Zaciekawiły ją także postacie historyczne, które pojawiają się w książce. Myślę o średniowiecznym księciu Przemku i księżnej Dorocie, mieszkającej w Żaganiu dwa stulecia przed nami. Dlaczego to właśnie ich wybrałaś?
Pochodzący z XIII wieku Przemko to założyciel Żagania, musiał się więc pojawić w książce.
Pochodzący z XIII wieku Przemko to założyciel Żagania, musiał się więc pojawić w książce.
Księżna Dorota de Talleyrand-Perigord jest postacią, którą można uznać za najważniejszą w naszych dziejach. Doprowadziła do największego rozwoju miasta i rozsławiła Żagań na całym świecie. W książce Dorota opowiada o swoich czasach, pokazuje dzieciom XIX-wieczny pałac w całej jego świetności.
A my widzimy nawet, jak ówcześni ludzie wyglądali, jak się nosili, jak się ubierali.
To zasługa mojego kolegi. Bardzo interesuje się strojami z epoki.
Powiedzmy, nie zdradzając szczegółów, że na herbatce u Doroty dzieci wraz z Przemkiem goszczą z powodu pewnego magicznego zdarzenia.
To jest na pewno ciekawsze. Zamiast suchych faktów, prawdziwe, czujące, przeżywające przygody postacie.
Kto jest ilustratorem książki?
Zależało nam na tym, aby to były rysunki dla dzieci, dlatego naszym ilustratorem została Beata Pękalska. Ilustracje są odwzorowaniem zdjęć zabytków i miejsc Żagania. Nie chcieliśmy zwykłych fotografii. Obrazki z książki mają być inspiracją, aby przyjechać i zobaczyć, jak faktycznie wygląda Żagań.
Czy planujesz kolejną publikację? A może już nad jakąś pracujesz?
Na razie nie piszę, ale mam już pewien pomysł na drugą część przygód rodzeństwa. Szczegółów nie chcę jeszcze zdradzać. Poza tym myślimy o innych pozycjach edukacyjnych, może w postaci wierszyków, kolorowanek. Opracowaliśmy też grę planszową o Żaganiu, którą zamierzamy wydać, jeśli znajdziemy sponsorów. Mamy mnóstwo pomysłów, ograniczają nas tylko środki finansowe.
Czy czujesz satysfakcję i dumę, że napisałaś książkę? Czy teraz, po opublikowaniu, chciałabyś coś w niej zmienić, jeśli miałabyś taką możliwość?
Tak, nie ukrywam, że największym problemem była korekta. Tekst sprawdzało pięć osób, a nadal są w nim drobne błędy, więc, gdybym mogła coś zmienić, to kwestie techniczne. W tę książkę włożyłam całą duszę. Jestem z niej bardzo dumna.
Zdradź nam jeszcze, kim jesteście z zawodu.
Mój przykład pokazuje, że aby napisać książkę, wcale nie trzeba być zawodowym pisarzem. Można nawet nie przepadać w szkole za historią czy językiem polskim. Z wykształcenia jestem informatykiem. Adam skończył turystykę i rekreację, i jest przewodnikiem.
Na koniec. Co chciałabyś powiedzieć naszym czytelnikom?
Mamy nadzieję, że książka spodoba się mieszkańcom Żagania. A tych, którzy tu jeszcze nie byli, zachęci do odwiedzenia i zwiedzania naszego pięknego, historycznego, książęcego miasta. Zapraszamy!