Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /libraries/cms/application/cms.php on line 471
Urodzili się... 21 września: Leonard Cohen. - Bibliotekarz Lubuski

Urodzili się... 21 września: Leonard Cohen.

LGPoeta, powieściopisarz i piosenkarz o polskich korzeniach. Bard emocji, mistrz słowa. Leonard Cohen.

Początki

Urodził się w Montrealu. Tam ukończył wydział humanistyczny Uniwersytetu McGill. Na jego twórczość duży wpływ miał poznany wtedy poeta i przyjaciel Irwing Layton.

W 1956 roku Cohen wydał swój pierwszy tomik wierszy "Let Us Compare Mythologie". Swoją twórczość recytował przy akompaniamencie zespołu jazzowego. Rok później kontynuował naukę na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. Wkrótce przeprowadził się do Londynu i tam zainteresował się kulturą śródziemnomorską. Ta pasja sprawiła, że przeprowadził się na grecką wyspę Hydra, gdzie mieszkał kilka lat. Tam powstały jego najbardziej znane utwory, m.in. powieść "Piękni przegrani" oraz klasyczną dzisiaj piosenkę "Bird on the Wire".

Pierwsza solowa płyta

Pierwsza solowa płyta artysty, "Songs Of Leonard Cohen", ukazała się w 1967 roku. W trasę koncertową ruszył po dwóch latach.

Następnie ukazały się krążki: "Songs From A Room" , "Songs Of Love And Hale" .

W 1973 roku występował przed żołnierzami izraelskimi podczas wojny żydowsko-arabskiej. Rok później ukazała się produkcja: "New Skin For The Old Ceremony" a potem składanka "Greatest Hits/ The Best Of" .

Kolejne albumy to: "Death of a Ladies' Man" i "Recent Songs" nagrany m.in. z muzykami ormiańskimi w 1979 roku.

W 1984 roku Cohen powrócił do poezji tomikiem "Book Of Mercy". Niedługo później nagrał płytę "Various Positions". W 1985 wystąpił w Polsce, wywołując niemałą sensację polityczną.

Następne wydawnictwa płytowe Cohena to: "I'm Your Man" i "The Future" .

W 1991 roku artysta zyskał najwyższe uznanie władz kanadyjskich i został uhonorowany odznaczeniem "Order Of Canada".

Poszukiwanie spokoju ducha

Poeta szukał przez wiele lat spokoju ducha i odpoczynku od ciągłych depresji. Znalazł je w buddyjskim klasztorze na górze Mt. Baldy pod Los Angeles. W 1996 roku został buddyjskim mnichem i przyjął imię Jikan czyli "Cichy". Z klasztoru wyszedł w 1999 roku.

Pierwszy po dłuższej przerwie album "Ten New Songs" wydał w 2001 roku. Przy produkcji wspomagała go Sharon Robinson, która jest współkompozytorką wszystkich nagrań, aranżerem, gra na niemal wszystkich instrumentach, śpiewa w chórkach.

W listopadzie 2002 roku ukazał się podwójny album "The Essential Leonard Cohen", zawierający najlepsze utwory z dorobku artysty. Cohen sam wybrał te piosenki - ponad połowa pochodzi z jego trzech najbardziej przełomowych płyt.

22 października 2004 roku ukazała się studyjna płyta wokalisty, zatytułowana "Dear Heather".

Album "Songs From The Road" ukazał się we wrześniu 2010. Na płycie znajduje się dwanaście najpopularniejszych piosenek Cohena z jego występów w najbardziej popularnych salach koncertowych, na festiwalach czy stadionach na całym świecie.

Śmierć

Leonard Cohen zmarł 7 listopada. Miał 82 lata.

Źródło: kultura.onet.pl

Publiczność pokochała go przede wszystkim za ciepłe i melancholijnie brzmiące ballady, które wyśpiewywał głosem o wyjątkowej, bardzo niskiej i głębokiej barwie. W latach 80. był za sprawą Macieja Zembatego bardziej popularny w Polsce niż w rodzimej Kanadzie. Do samego końca pozostał kawalerem, chociaż jego życie obfitowało w romanse, nie brakowało w nim także dramatycznych zwrotów. W połowie lat 90. zamknął się na pięć lat w buddyjskim klasztorze. Zmarł na białaczkę. Gdyby dzisiaj żył, kończyłby 85 lat.

Tak to już jest, że ci wielcy "lubią" czasem wydać wspaniałe płyty tuż przed swoim odejściem z tego świata – "Blackstar" Davida Bowiego ukazała się na trzy dni przed jego śmiercią, a "You Want It Darker" miała zaledwie trzy tygodnie, kiedy świat obiegła fatalna wiadomość, że Leonard Cohen nie żyje. Kanadyjski pieśniarz, poeta, kompozytor i bard zmarł na białaczkę 7 listopada 2016 roku. Miał 82 lata. "Zamierzam żyć 120 lat" – zapowiadał krótko przed śmiercią, dementując swoje wcześniejsze wyznanie, że umiera. Zawsze miał do siebie dystans.

Informację o śmierci Cohena zamieszczono na oficjalnym profilu artysty na Facebooku. "Z głębokim smutkiem informujemy, że legendarny poeta, piosenkarz i artysta Leonard Cohen odszedł. Straciliśmy jednego z najbardziej szanowanych i płodnych wizjonerów".

Gotowy na odejście

Daniel Wyszogrodzki, popularyzator twórczości Leonarda Cohena, autor przekładów tomów jego poezji ("Księga tęsknoty", "Księga miłosierdzia", "Płomień"), znający się także z artystą prywatnie, nie ukrywa, że nie był na tę śmierć przygotowany i przeżył straszny szok. Potem dopiero zdał sobie sprawę, że kiedy w 2004 roku ukazała się płyta "Dear Heather", napisał artykuł pod tytułem "Cohen żegna się ze światem".

- Ostatni album, "You Want it Darker", jest już ewidentnym pożegnaniem. Cohen napisał sobie epitafium, a użyty w jednym z utworów chór z montrealskiej synagogi robi niesamowite wrażenie. I te słowa "I’m ready, my Lord…" To już ewidentna deklaracja – jestem gotowy odejść z tego świata.

Cohen, ten najbardziej rozpoznawalny, był przede wszystkim arcymistrzem ciepłych monotonnych, ale jakże pięknie i melancholijnie brzmiących ballad, które wyśpiewywał czy raczej melorecytował głosem o wyjątkowej, bardzo niskiej i głębokiej barwie. To także dzięki niej stał się artystą absolutnie niepowtarzalnym. Wśród jego najpopularniejszych utworów znajdziemy "Hallelujah", “Dance Me to the End of Love", “I’m Your Man", “The Guests", “Everybody Knows", “Closing Time", "So Long, Marianne", czy “The Future".

W Polsce zdobył ogromną popularność w latach 80., za sprawą poety, prozaika, satyryka i muzyka Macieja Zembatego (1944-2011), któremu wielki rozgłos przyniosły tłumaczenia i wykonania piosenek i wierszy Leonarda Cohena.

Zembaty przerobił łącznie ponad 60 utworów Kanadyjczyka, a największy sukces odniosła wydana w 1984 roku płyta "Alleluja", sprzedana w ponad milionie egzemplarzy! Wylansował wiele Cohenowskich przebojów, w tym "Ptak na drucie" ("Bird on the Wire"), "Kim jestem ty wiesz" ("You Know Who I Am"), "Słynny niebieski prochowiec" ("Famous Blue Raincoat"), "Partyzant" ("Partisan"), "Tańcz mnie po miłości kres" ("Dance me to the End of Love") czy "Jestem twój" ("I’m Your Man").

Talent w obu dziedzinach

Najważniejsze fakty z życia Leonarda Cohena? Urodził się 21 września 1934 roku w Montrealu, w niezbyt zasobnej żydowskiej rodzinie o polsko-litewskich korzeniach. "Mój ojciec, sprzedawca, śpiewał hobbystycznie – wspominał w 2007 roku w rozmowie z »Polityką«. - »Piał« u nas w domu codziennie: przeraźliwie, ale z wielkim zaangażowaniem. Moja mama też od czasu do czasu podchwytywała jakąś melodię, miała piękny głos. Grałem wtedy z chłopakami w zespole, śpiewaliśmy przeboje zasłyszane w radiu".

Cohen wydał czternaście albumów studyjnych, w tym “The Songs of Leonard Cohen" (1967), “Live Songs" (1973), “New Skin for the Old Ceremony" (1974), “Various Positions" (1984), “I'm Your Man" (1988), “Ten New Songs" (2001) i “Dear Heather" (2004), a także szereg składanek i wydawnictw koncertowych. Zaczynał jednak jako poeta i powieściopisarz - pierwszy tom poezji, "Let Us Compare Mythologies", opublikował w 1956 roku, a powieść, "Ulubioną grę", w roku 1963. Jego literacka kariera, chociaż nigdy jej nie zakończył, pozostała w cieniu tej muzycznej. "Mój pierwszy tomik wierszy spotkał się nawet z przychylnymi recenzjami – wspominał. – Problem polegał tylko na tym, że niewiele egzemplarzy się sprzedało".

Talent miał w obu dziedzinach, a pierwszą nagrodę literacką, McNaughton Prize, otrzymał jeszcze na studiach na Uniwersytecie McGilla – ukończył je w 1955 roku, uzyskując stopień bakałarza sztuk.

Seks i inne gry

Przełomem na muzycznej drodze Cohena była piosenka "Suzanne", którą napisał w 1965 roku dla folkowej piosenkarki Judy Collins. Ku zaskoczeniu 33-latka, utwór stał się wielkim hitem. Na pierwszym samodzielnym koncercie jako piosenkarz wystąpił 30 kwietnia 1967 roku w Town Hall w Nowym Jorku podczas imprezy charytatywnej na rzecz organizacji domagającej się zaprzestania eksperymentów z bronią jądrową.

Cohen nigdy nie ukrywał, że zaczął śpiewać, by mieć z czego żyć, a muzyka była jego drugim wyborem - jako pisarz ledwo wiązał koniec z końcem, a jednocześnie kochał podróże - stypendium Canada Council, które wykorzystał w Londynie i na greckiej wyspie Hydra, szybko się skończyło i skądś trzeba było mieć pieniądze. Tym bardziej że już wtedy uchodził za wielkiego kobieciarza – w swoim życiu był w związkach m.in. z Joni Mitchell, Rebeccą De Mornay i Marianne Ihlen, jego muzą i inspiracją, zaliczył przelotny romans z Janis Joplin. Jeszcze zanim wydał "Ulubioną grę", potencjalni wydawcy odmawiali jej publikacji, zarzucając pisarzowi niezdrową obsesję na punkcie seksu. Eksperymentował też wtedy z narkotykami.

Nigdy nie ożenił, ale jego związek z artystką Suzanne Elrod zaowocował narodzinami syna Adama (1972) i córki Lorcy (1974).

Gorsze rzeczy niż pieniądze

W połowie lat 90. Cohen zawiesił karierę i zamknął się w Centrum Zen na Mount Baldy niedaleko Los Angeles. Przebywał tam pięć lat, medytując i prowadząc życie buddyjskiego mnicha. Przybrał imię Jikan (Cichy), a po latach zapewniał, że znalazł tam wielki spokój, który pozwolił mu na powrót do równowagi - a potem także do nagrywania. Pierwszym efektem była wydana w 2001 roku płyta "Ten New Songs".

W 2008 roku Cohen został wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame, wyruszył też na pierwszą od 15 lat światową trasę koncertową. Jak mówił, liczące 247 występów dwuletnie tournee bardzo go "ożywiło i oświeciło". Z drugiej strony – do koncertowania zmusiła go ciągle kiepska kondycja finansowa. Okazało się, że kiedy przebywał w klasztorze buddyjskim, jego menedżerka ukradła mu z funduszu emerytalnego 5 mln dol., zostawiające jedynie 150 tys. Mimo wygrania sprawy w sądzie pieniędzy nie odzyskał.

"Prawdą jest, że przez pewien czas byłem... zaskoczony" – przyznawał w rozmowie z "Polityką", zaprzeczając jednak, by zupełnie splajtował. "Ale też nie aż nadto. Nie dlatego, że spodziewałem się tego, ale ponieważ oszustwo jest jedną z najstarszych historii znanych ludzkości. Tej kobiecie chodziło tylko o pieniądze, zdarzają się gorsze rzeczy. Wielkie zaskoczenia są jeszcze przede mną. Mam nadzieję, że mnie kiedyś zmogą".

Całkowicie jak Polak

Związki Cohena z Polską były znaczące, nie tylko przez sporą liczbę koncertów, jakie u nas zagrał, przede wszystkim w ostatniej dekadzie swojego życia (ostatni 19 lipca 2013 roku w Łodzi). Szerzej opowiedział o nich w marcu 1985 roku, kiedy po raz pierwszy odwiedził nasz kraj, promując swoją siódmą płytę "Various Positions" (to z niej pochodzi właśnie słynna pieśń "Hallelujah"). Wystąpił wtedy na błyskawicznie wyprzedanych koncertach w Poznaniu, Wrocławiu, Zabrzu i Warszawie.

- Litwa była częścią Polski. Moja matka pochodziła z Litwy, a gdy w 1925 roku przybyła do Kanady, poznała mojego ojca – mówił dziennikarzom podczas konferencji prasowej. - Moja prababka ze strony ojca pochodziła z Polski i pojawiła się w Kanadzie w 1865 roku, jestem więc całkowicie Polakiem!

Cohen jako człowiek

- Poznałem Cohena jako człowieka i z bliska mogłem się przekonać, że Cohen codzienny i Cohen na scenie to dokładnie ta sama postać – zapewnia Daniel Wyszogrodzki. - Tam nie było żadnego "wizerunku". Rozmawiałem z nim przed koncertem, potem wychodził na scenę i to, jak mówił, było dokładnie takie samo. A mówił powoli, z wielkim skupieniem, starannie dobierał słowa. Wszystko u niego było wyważone. Był też prawdziwym dżentelmenem, człowiekiem z wielką klasą.

- Cohen jest mi bardzo bliski od lat 70 – dodaje. - Ostatni kontakt z nim, już tylko korespondencyjny, miałem w sprawie spektaklu, który wymyśliłem dla Teatru Starego w Lublinie, "Boogie Street". Dziwne zrządzenie losu: ostatni projekt, jaki Cohen pobłogosławił za życia, to przedstawienie teatralne w Polsce.

Przy różnych okazjach

Relacje Daniela Wyszogrodzkiego i Leonarda Cohena nie były tylko korespondencyjne, ale także bezpośrednie. Zaczęło się od wywiadu, który zrobił z nim w 2001 roku w Berlinie. - To była naprawdę głęboka rozmowa, on wyjątkowo się wtedy otworzył. Wypiliśmy razem dużo 12-letniej whisky. Zorientował się, że rozmawia z kimś, kto dobrze zna jego twórczość. Tym go kupiłem. A później, kiedy pracowałem nad polskim przekładem "Księgi tęsknoty", nasza znajomość pogłębiła się o dodatkową więź poeta-tłumacz.

- Osobiście ostatni raz widziałem się z nim w 2014 roku w Londynie, po premierze płyty "Popular Problems". Wcześniej widywałem się z nim przez wiele lat, przy różnych okazjach, w różnych krajach. Jadaliśmy razem, pijaliśmy razem.

Rozśmieszyć Cohena niełatwo

Szczególne miejsce w pamięci Wyszogrodzkiego ma na pewno spotkanie artysty z Lechem Wałęsą, w którym uczestniczył w październiku 2010 roku przed koncertem Cohena na Torwarze. Uczestniczył to mało powiedziane. - Tłumaczyłem, robiłem zdjęcia, nalewałem wino. To było niezwykłe spotkanie, zorganizowane z inicjatywy samego Wałęsy. I zresztą głównie on mówił, bo wiadomo, jak potrafi nawijać. Przekonywał między innymi, że artyści mają lepiej od polityków, bo są zawsze na szczycie, mówił o plusach i minusach Unii Europejskiej i globalizacji, o wyzwaniach współczesnego świata.

A co robił w tym czasie Cohen? - Słuchał uważnie, gdyż był rozmówcą niezwykle stonowanym. W pewnym momencie Wałęsie udało się go rozśmieszyć, kiedy zaczął pytać, jak długo potrwa koncert, bo rano musi być w Opolu. Cohen uprzejmie odpowiedział, że kilka godzin, i absolutnie nie będzie problemu, jeśli prezydent wyjdzie w trakcie. Wyraźnie zaskoczony taką długością Wałęsa wskazał wtedy na artystę i krzyknął: "Fidel Castro!". To porównanie sprawiło, że Cohen wybuchnął śmiechem. A rozśmieszyć Cohena, tak do rozpuku, naprawdę nie było łatwo.

W 1985 roku artysta także spotkał się z Wałęsą, wtedy przywódcą antykomunistycznej opozycji, wyróżnionym dwa lata wcześniej Nagrodą Nobla. Niejako za karę Polskie Radio dostało zakaz emisji jego utworów.

Jedyny na płycie

Cohen nie wszędzie był tak popularny jak w Polsce, ale niewątpliwe artyści z całego świata bardzo go cenili, o czym świadczy choćby ogromna liczba przeróbek jego piosenek, a zwłaszcza pieśni "Hallelujah".

Do fenomenu artysty nawiązuje koncertowy film "I’m Your Man" (2005) wyreżyserowany przez Lian Lunson, autorkę słynnej filmowej biografii Willieego Nelsona "Down Home". W tym wybornym obrazie nie brakuje wywiadów i scen zza kulis, ale głównym daniem są piosenki zarejestrowane podczas dwóch koncertów-hołdów dla kanadyjskiego poety, z okazji 70-tej rocznicy jego urodzin. Pierwszy odbył się podczas festiwalu w Brighton (2004), a drugi – w ramach Sydney Festival (2005).

Pokłonili mu się wtedy artyści od lat przyznający się do inspiracji Cohenem, w tym Jarvis Cocker, były lider Pulp, i przedstawiciele alternatywnego country z The Handsome Family. Rewelacyjnie wypadł Nick Cave - "I'm Your Man" i "Suzanne" w jego wykonaniu nabrały zupełnie nowego blasku, brzmiąc jak autorskie kompozycje Australijczyka. Dużą popularnością cieszyła się też wydana na płycie ścieżka dźwiękowa z filmu. Wieńczyła ją wyjątkowa wersja "Tower of Songs", kto wie, czy nie najpiękniejszej kompozycji Leonarda Cohena. To jedyny utwór na tej płycie, w której usłyszeliśmy jego głos, na dodatek wsparty przez muzyków U2.

Z godnością i klasą

Trzy ostatnie premierowe płyty Leonarda Cohena – "Old Ideas", "Popular Problems" i ta finalna, "You Want It Darker", nie stanowiły wcale recyklingu starych pomysłów, lecz świadczyły o ciągłej świeżości barda, opowiadającego swoim niezwykle niskim głosem o dylematach ludzkiej egzystencji - miłości, śmierci, przemijaniu, zbawieniu i seksualności. Kompozycje były nastrojowe, niemal intymne.

"Zawsze miałem poczucie, że starając się sklecić nową piosenkę, skrobię dno beczki – wyznał artysta w 2012 roku podczas konferencji prasowej poświęconej »Old Ideas«, swojemu pierwszemu od ośmiu lat albumowi. – Nigdy nie miałem wrażenia, że stoję przed bogato zastawionym stołem i mogę wybierać spośród wielu możliwości".

Jak zapewnił, dopiero z wiekiem zaczął rozumieć instrukcje, jakie odgórnie dostał jego głos. "Nie lamentuj od niechcenia. Jeżeli chcesz się wyżalić światu w związku z nieuchronną porażką, jaka czeka nas wszystkich, czyń to z godnością i klasą".

Czyli jak to sam starał się czynić.

Źródło: kultura.onet.pl

CIEKAWOSTKI

  • Po ukończeniu collega`u Leonard Cohen rozważał możliwość studiowania prawa, planował zostać prawnikiem
  • Jego genialny album "Various Positions", na którym znajduje się między innymi jeden z najbardziej znanych utworów "Hallelujah", początkowo nie zyskał uznania w oczach amerykańskiej wytwórni Columbia Records,
  • Córka Cohena Lorca, otrzymała imię na cześć hiszpańskiego poety Federico Garcia Lorca
  • Ponad dwa lata Leonard Cohen mieszkał w domku letniskowym w Tennessee, należącym do Boudleaux Bryant, autora "Bye Bye Love". Przez długi czas mieszkał również na greckiej wyspie Hydra, gdzie utrzymywał się za mniej niż 1000 dolarów rocznie. Później mieszkał na południu Francji w przyczepie campingowej.
  • Cohen odwiedził Kubę, tuż przed Inwazją w Zatoce Świń (nieudana próba inwazji kubańskich emigrantów na południową Kubę przy wsparciu ze strony USA. Celem operacji było obalenie rządu Fidela Castro)
  • Całe życie żałował, że w utworze "Chelsea Hotel No. 2" opowiedział o jego seksualnej przygodzie
    z Janis Joplin
  • Jego jedyną ekstrawagancją jak sam mówił był kawior
  • Dziadek Cohena, był znanym w Kanadzie działaczem na rzecz środowisk żydowskich
  • W 1975 roku w Kalifornii, wymyślił koktajl nazwany Red Needle, w którego skład wchodzą Tequila, sok żurawinowy, lód, cytryna lub owoce egzotyczne
  • Według artysty, najbardziej niedocenianą w historii muzyki pop piosenkarką była Jennifer Warnes
  • Jednym z dziwniejszych pomysłów Cohena, była próba pisania na maszynie w wannie. Niestety pomysł nie wypalił, a maszyna rzucona z dużą siłą przez wściekłego artystę zniszczyła się
  • Śpiewał również w duetach - między innymi z Bono z U2, Sharon Robinson czy wspomnianą Jennifer Warnes.

Źródło: thefad.pl

CYTATY:

- Chciałbym, żeby moje piosenki przetrwały tyle czasu, ile przeciętne volvo. Czyli około 30 lat.

Źródło: „Zwierciadło” nr 6/1928, czerwiec 2007

- Czasy, w których żyjemy, skłaniają do introspekcji. Mamy naturalną tendencję do zagłębiania się w siebie. Przeciwstawiamy się jej jednak, powodowani lękiem przed nieznanym. Boimy się, że okażemy się zupełnie inni, niż nam się wydaje. A jednak trzeba próbować. I krzepiąca jest myśl, że jest ktoś, kto już to zrobił przed nami. Ktoś komu się udało.

Źródło: Stachura Edward, Wysocki Włodzimierz, Cohen Leonard – Piosenki, przełożyli: T. Wroczyński, M.B. Jagiełło, M. Zembaty, MAW, Warszawa 1989

- Gdybym wiedział, skąd się biorą dobre piosenki, czerpałbym stamtąd częściej.

Źródło: „Zwierciadło” nr 6/1928, czerwiec 2007

- Miłość zawsze myli mi się z pożądaniem. Oczywiście, głęboko w człowieku jest także coś więcej niż pożądanie, coś, czego nie da się opisać, a co odzywa się od czasu do czasu.

Źródło: „Gazeta Wyborcza”, 7–8 listopada 1997

- Pamiętam, jak w latach 70. moja muzyka była krytykowana jako przygnębiająca i mówiono, że moje płyty powinny być sprzedawane z żyletkami, bo to dobra muzyka do podcinania sobie żył.

Źródło: „Gazeta Wyborcza”, 7–8 listopada 1997

- Prawdziwym wyzwoleniem jest spojrzenie na sztukę z perspektywy, która nie jest własną.

Źródło: „Forum” nr 19/2007, za „Der Spiegel”

- Seks jest sportem młodych i sekretem starców.

Źródło: „Gazeta Wyborcza”, 7–8 listopada 1997

- Zacząłem pisać piosenki, bo chciałem zarabiać więcej pieniędzy.

Źródło: „Forum” nr 19/2007, za Der Spiegel

- Kobiety uwielbiają przesadę u swoich mężczyzn, bo wyróżnia ich ona i prowadzi do samotności, a całą wiedzę na temat męskiego świata kobiety zaczerpnęły od samotnych.

pl.wikiquote.org

fot.weltbild.de

Dance Me to the End of Love: https://youtu.be/NGorjBVag0I?list=RD2Hk5wgOOsmE

 

Opracowała: Agnieszka Sobiak