Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /libraries/cms/application/cms.php on line 471
Urodzili się... 22 grudnia: Xawery Żuławski - Bibliotekarz Lubuski

Urodzili się... 22 grudnia: Xawery Żuławski

2516 kult zulawskiReżyser, scenarzysta a także aktor i operator. Xawery Żuławski.

 

Urodził się 22 grudnia 1971 roku w Warszawie.Jego ojcem jest Andrzej Żuławski - reżyser filmowy i pisarz o światowej sławie, matką - Małgorzata Braunek, znana aktorka, która w latach 80. zrezygnowała ze sceny i filmu, by poświęcić się buddyzmowi. Po rozstaniu rodziców Żuławski wychowywał się w domu matki, ale jako kilkunastolatek wyjechał do Paryża, gdzie mieszkał i tworzył jego ojciec. Swoje relacje z nim tak wspomina po latach w wywiadzie z Anną Stefopulos dla "Twojego Stylu":

Ojciec nie oczekiwał ode mnie partnerstwa, choć boleśnie obnażał moje niedostatki i ujawniał, jak mało jeszcze wiem. To był jego sposób na pobudzenie ambicji i mobilizację do samodzielnego myślenia. Teraz, gdy mam już cztery dychy, nasze stosunki się zmieniły. Nie ma skrajnych emocji. Swoje potyczki z tatą przeżywają młodsi przyrodni bracia. Ojciec już taki jest - wychodzi z założenia, że to, co cię nie zabije, to cię wzmocni.

Jednocześnie formował swój własny punkt widzenia na świat - w sposób odmienny niż jego rówieśnicy mieszkający w Polsce czasu stanu wojennego. Uczęszczając początkowo do szkoły międzynarodowej, a następnie do francuskiego liceum zetknął się z przejawami kultury młodzieżowej, które w naszym kraju zyskały prawo głosu dopiero po roku 1989 i transformacji ustrojowej.

Po powrocie do kraju Żuławski zdaje egzamin dojrzałości w warszawskim Liceum im. Tadeusza Reytana. Już w 1990 roku uczestniczy w realizacji kręconego we Francji i w Polsce filmu "Błękitna nuta" Andrzeja Żuławskiego - opowieści o finale związku Fryderyka Chopina z George Sand, który jednocześnie wyznacza koniec aktywności twórczej wielkiego kompozytora. W roku 1991 zostaje przyjęty do łódzkiej Szkoły Filmowej. Studiuje reżyserię razem z Mariuszem FrontemGrzegorzem Packiem i Arturem UrbańskimPiotr Szulkin, jeden z jego nauczycieli, wymienia go wśród swoich najzdolniejszych studentów.

Świadectwem roli, jaką Xawery Żuławski odegrał w procesie kształcenia - czy raczej poznawania możliwości kina przez swoich kolegów - jest scena na tarasie Pałacu Kultury z filmu "Portret podwójny" Mariusza Fronta, gdzie grupa studentów Filmówki dyskutuje o obrazie kręconym przez bohatera, alter ego reżysera.

Jak każdy student Żuławski kręci kilka etiud, terminuje na planie filmowym (m.in. jako asystent reżysera i wykładowcy Szkoły Filmowej Mariusza Grzegorzka przy filmie "Rozmowa z człowiekiem z szafy"), próbuje własnej twórczości (kręcąc m.in. relację z festiwalu w Berlinie "Wiadomość od Jimmiego").

W roku 1995 kończy studia i podejmuje starania o debiut fabularny: na swoją szansę czekać musiał aż 10 lat. W tym czasie kręci kilka reklamówek, uczestniczy - tym razem jako pracownik pionu operatorskiego - w realizacji "Wierności" Andrzeja Żuławskiego, jest II reżyserem cenionego filmu telewizyjnego Bellissima Artura Urbańskiego. Wkrótce potem rozpoczyna prace nad "Chaosem", które trwają - z przerwami powodowanymi szukaniem producenta i środków na realizację - około pięciu lat.

"Chaos"

"Chaos" to opowieść o trzech braciach, szukających różnych sposobów na życie - jeden z nich pracuje w wielkiej korporacji, drugi próbuje życia na własną rękę, handlując na bazarze, trzeciego, najmłodszego, pociąga subkultura punka i alterglobalizmu. Pójście tropem każdego z nich pozwala Żuławskiemu na nakreślenie wielowymiarowego obrazu współczesności - z perspektywy polskiej, choć nie tylko. Mamy więc trzy różne drogi życiowe, ale także odmienne obrazy rodziny, refleksję na temat relacji między ojcem i synem, drapieżny kapitalizm i ruch antyglobalistyczny - wszystko ukazane nazbyt może chaotycznie, lecz w sposób pozwalający widzowi odnaleźć na ekranie ogół bodźców atakujących go na co dzień. Krytycy nie byli dla "Chaosu" zbyt łaskawi. Na łamach "Kina" Tomasz Jopkiewicz pisał:

Trzeba przyznać, że Żuławski ma oko do satyrycznego skrótu, od czasu do czasu potrafi zdobyć się na podszytą celnym szyderstwem puentę, jak chociażby w rozmowie ojca - nawróconego alkoholika - z trzema synami. Ale problem w tym, że ta gorzka ironia sprawia wrażenie jakby narzuconego samemu sobie ograniczenia. Jakby nie odpowiadała temperamentowi twórcy, co chwila wymyka mu się spod kontroli. Więcej: granica pomiędzy kpiną a wywodami serio nieustannie się zaciera i doprawdy nie zawsze wygląda to na celowy i przemyślany zabieg. Być może autor postanowił być za wszelką cenę subiektywny i emocjonalny, a dystans narzucał sobie z dużym wysiłkiem, który odczuwa także widownia. Ten sposób na kino jest piekielnie trudny: jak nie zgubić gorących emocji i jednocześnie nie narazić się na śmieszność? Żuławski, może instynktownie, a może i poprzez zapatrzenie w kino swego ojca, wybiera drogę nieustannego dystansowania się od tego, co pokazuje. Sercem jest po stronie punków, gotowych wyjść na ulicę? Zatem wstawia do filmu scenę debaty o tym 'co robić' pomiędzy przedstawicielami różnych subkultur. Lecz okazuje się, że żadnego programu nie mają, to tylko pozerstwo i dawno zużyte hasła. Taką taktykę stara się stosować Żuławski konsekwentnie i z uporem godnym lepszej sprawy, nie umiejąc jednocześnie intelektualnie zdystansować się od swoich bohaterów i ich perypetii.

Z drugiej jednak strony "Chaos" jest filmem niezwykle dynamicznym, montowanym z pasją, prowokującym i pulsującym energią. Dla części obserwatorów polskiego kina film Żuławskiego jest wzorcem, do którego dążyć będzie młode polskie kino, z kolei dla historyków rodzimej kinematografii - odwołaniem się do wzoru, jakim jest "Trzecia część nocy", debiut Andrzeja Żuławskiego, która przełamywała obowiązujący kanon traktowania w kinie doświadczeń II wojny światowej.  "Chaos" wyróżniono na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni nagrodami za debiut i za kostiumy, a na festiwalu "Młodzi i Film" w Koszalinie uhonorowano Grand Prix. Wcielający się w rolę Nikiego (czyżby alter ego reżysera?) Mariusz Brzozowski dzięki "Chaosowi" zdobył popularność, która zaprocentowała wkrótce nagrodą im. Zbyszka Cybulskiego, przyznaną przez publiczność.

"Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną"

Film jest bardzo komiksowy, bo jako chłopak byłem zafascynowany kulturą komiksu. Do dziś potrafię wydać ostatnie pieniądze na jakieś świetne wydanie. W jaki sposób przekłada się to na "Wojnę..."? Kamera 'wywala' sceny kawa na ławę, jak na rysunku. Również scenografia temu służy. Postanowiłem, że tam, gdzie oglądamy akcję oczami autorki i słyszymy jej monolog, świat będzie w kolorach biało-czerwonych. Tak akcentuję polskie widzenie rzeczywistości, bo przecież książka jest o polskości, [takiej jak ją postrzegali Gombrowicz i Witkacy]. Dorocie Masłowskiej blisko do twórczości dwudziestolecia międzywojennego, czyli polskiego abstrakcjonizmu. W specyficzny, odrealniony sposób opowiada o tym, co Polakom się we łbach międli: romantyzm pomieszany z chamstwem, współczesność z przeszłością. Lęki i obsesje historyczne. Do tego język, który pisarka stworzyła na potrzeby literatury.

"Wojna polsko-ruska" Żuławskiego znów okazuje się zjawiskiem świeżym, dynamicznym i energetycznym. Na łamach "Kina" Sebastian Jagielski stwierdza:

"Wojna polsko-ruska" jest wierną adaptacją książki, to Żuławski zaskakuje reżyserską inwencją, sposobem prowadzenia aktorów, wycieczkami - często nader niebezpiecznymi - w stronę kiczu (który kampem bynajmniej tu nie jest), inspiracjami Monty Pythonem, ale i poetyką gier komputerowych, formalnymi i inscenizacyjnymi pomysłami oraz narracyjnymi zapętleniami. Od zapętleń zresztą swój film rozpoczyna, utrudniając widzowi przeprawę przez i tak zagmatwany świat głównego bohatera, Silnego (popisowa kreacja Borysa Szyca, bez wątpienia najlepsza w jego dotychczasowej karierze), którego halucynacyjno-narkotykową eskapadę zamyka w filmie otwierający książkę epizod nadmorski. Takie rozwiązanie narracyjne z jednej strony porządkuje materiał, tworząc klamrę dla opowieści o niespełnionej miłości dresiarza i małomiasteczkowej puszczalskiej, z drugiej zaś, paradoksalnie, jeszcze bardziej zaburza linearność narracji, pozbawiając widza błogiej pewności co do tego, które wydarzenia miały miejsce 'naprawdę', a które są tylko narkotykowymi majakami bohatera.

Rozgłos powieści sprzyja rozgłosowi filmu. Ale Żuławski potrafił się uwolnić od presji pierwowzoru, tworząc obraz będący nie tyle przekładem prozy Masłowskiej na język filmu, ile głosem własnym reżysera, inspirowanym powieścią. Na festiwalu w Gdyni film nagrodzono Srebrnymi Lwami, nagrodę zdobył Borys Szyc za kreację, wyróżniono też kostiumy i dźwięk. Xawery Żuławski został także laureatem Paszportu "Polityki" 2009 w dziedzinie filmu, za "Wojnę polsko-ruską", ex aequo z Borysem Lankoszem (Rewers).

Mimo kilku głośnych zapowiedzi i rozpoczętych projektów (Żuławski planował np. ekranizację "Złego"Tyrmanda), Xawery Żuławski przez lata nie wrócił do kina, zajmując się telewizyjnymi realizacjami takimi jak: "Aida", "Krew z krwi", "Prawo Agaty", "Druga szansa" i "Diagnoza". 

"Mowa ptaków"

Do kina powrócił dopiero 10 lat później, kręcąc "Mowę ptaków", niezwykły filmowy hołd dla zmarłego w 2016 roku ojca. Historia tego filmu zaczęła się w 2015 roku. Andrzej Żuławski chorował na raka trzustki, a jego syn wspierał go w walce o życie. Pewnego dnia doświadczony reżyser wręczył synowi scenariusz. Powiedział:

Weź to. Możesz to wyrzucić albo przeczytać. Jak wolisz.

Xawery Żuławski przez kilka miesięcy woził tekst na tylnym siedzeniu samochodu. Wrócił do niego dopiero po śmierci ojca. Za namową producenta podjął się zrealizowania filmu na podstawie scenariusza ojca. Pierwotnie miał to być film czwórki młodych reżyserów, którzy składaliby hołd Żuławskiemu-seniorowi. Ostatecznie Xawery Żuławski wyreżyserował go sam.

Podczas realizacji "Mowy ptaków" otoczył się stałymi współpracownikami ojca. Za kamerą stanął więc 80-letni Andrzej J. Jaroszewicz, stały współpracownik Andrzeja Żuławskiego, a za muzykę odpowiadał jego serdeczny przyjaciel – Andrzej Korzyński. Także wśród aktorów nie zabrakło dawnych współpracowników Andrzeja Żuławskiego  w "Mowie ptaków" wystąpili m.in. Monika Niemczyk, Alicja Jachiewicz i Michał Grudziński, a także Marta Żmuda-Trzebiatowska, z którą jego ojciec chciał nakręcić film.

Pośmiertne spotkanie ojca i syna oraz hołd złożony jednemu z najwybitniejszych artystów rodzimego kina. "Mowa ptaków" Xawerego Żuławskiego to filmowy list do ojca i obraz, którego historia jest równie ciekawa jak fabuła. Pisze Bartosz Staszczyszyn.

Kadr z filmu "Mowa ptaków" w reżyserii Xawerego Żuławskiego, 2019. Na zdjęciu: Sebastian Pawlak, fot. Velvet Spoon

Wspólnie zrealizowali film będący hołdem dla wielkiego mistrza kina. "Mowa ptaków" pełna była odniesień i cytatów z filmów Andrzeja Żuławskiego. Twórcy nawiązywali do "Diabła" i filmowali sceny w sposób, który zachwycał w "Opętaniu". Pełen intelektualnych dygresji, nieoczywisty film Żuławskiego był pośmiertną rozmową z ojcem, ale też opowieścią o potrzebie wolności i sile sztuki.

W rozmowie z Culture.pl tak podsumowywał proces jej tworzenia:

Ten film mnie uwolnił. Coś się zamknęło. Moja korespondencja duchowa z ojcem się umocniła, a z drugiej strony stanęliśmy twarzą w twarz jako niezależni ludzie i artyści.

Premierowy pokaz "Mowy ptaków" odbył się podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty w czwartek 1 sierpnia 2019 roku.

źródło: culture.pl
fot. tygodnikpowszechny.pl